czwartek, 30 lipca 2015

Czarne koty i śmierć

Jestem w kuchni. Spoglądam przez okno i dostrzegam czyjąś postać.
Na parapecie po lewej stronie ktoś siedzi. Parapet jest czarny i niezbyt szeroki, ale to mnie nie dziwi. 
Po przeciwnej stronie, na metalowo- dziurastych schodach drogi ewakuacyjnej zauważam kocięta - malutkie, niewinne, czarne jak heban. 
Otwieram okno na oścież, a obca postać ani drgnie. Siedzi nieruchomo z głową spuszczoną w dół. 
Kocięta są niecierpliwe i ruchliwe, gdy nagle jedno próbuje przeskoczyć na mój parapet, zbyt duża odległość jednak jest nie do pokonania i kociątko spada. 
Wstrząsa mną ta chwila, gdy ktoś umiera na moich oczach. 
Wiem, że mieszkam wysoko, ale poza parapetem, widzę tylko jakby mgłę, więc nie jestem świadkiem, jak małe futerko kocięta się roztrzaskuje. 
W ułamku sekundy podskakuje drugie kociątko i sytuacja się powtarza , bo i tym razem zbyt późno odruchowo wyciągam ręcę w ratunku. 
Tak się dzieje jeszcze kilka razy, a moje napięte do granic ręcę, wydają się zbyt krótkie, by uratować którekolwiek z kociątek. 
Będąc na granicy szaleństwa z bezsilności, z pomocą przychodzi mi tajemnicza i milcząca postać z parapetu.
Łapie jedno z kociątek i przerzuca mi je niespodziewanie. 
Kociątko to jest większe od innych, a sierść  ma czymś posklejaną. Widzi w moich oczach początkową wzgardę i wyrywając się z miauknięciem, spada jak te inne w białą próżnię pewnej śmierci. 
A obca postać, siedząca ma mym parapecie, spogląda na mnie i zaczyna się śmiać. 

Quantino S.C 2015 

niedziela, 12 lipca 2015

/ She /


Wiersz "She" powstał w 2003 roku i został zawarty w zeszycie "Spowiedź".
Minęło już trochę czasu, a jednak dla mnie jest jednym z tych wierszy, które pamiętam bardziej, aniżeli inne.

Wracałem do niego z pewną nutką nostalgii i dopiero po odsłonięciu kilku kurtyn, za którymi ukryłem jego znaczenie, zrozumiałem, o czym napisałem. 
Wiem, ze to możne brzmieć "dziwnie" , ale często wychodzi to jakby spoza mnie.

Była wiosna po ciężkiej, mroźnej i przydługiej zimie.
Czekałem na nią, wyglądałem niej, trwając w pochmurnych dniach, jak w hibernacji, ukryty w kokonie.

Ona przywróciła mnie do życia, tchnęła dawkę świeżego powietrza.
Będąc w stanie agonalnym, nie chciałem jeszcze odchodzić, żyjąc nadzieją na jej powrót.
Chcąc żyć i bez niej.


SHE

Nie ma nic
Nic nie zostało
Nie przetrwało
Ocalało

Nagle zgasło
Umilkło
Dobiegło końca
Choć nadal płynie

Ale nie tak samo
Jakoś inaczej
Inna drogą
Innym korytem 

Przestało oddychać
Czuć
Rozumieć
Przestało być

Duszno jest przed burzą

Już nie namawia
Nie zajmuje
Zmusza
Nie targa
Ogłuchła
Przestała mówić
Ale idzie, choć z trudem
Jeszcze idzie

Nie zauważy
Nie przystanie
Przejdzie gdzieś obok
Niedaleko

Przestala odczuwać
Chcieć
Móc
I mieć

Nie ma żalu
Pragnień
Marzeń
Nawet nie wie, że są

Tylko jedna myśl
Przepaści
Otchłani
Nicości

Uleciała,
A może ktoś ja porwał
Jest gdzieś, gdzie nie ma już nic
A może tutaj, nieopodal

Nie słyszy
Nie chce słyszeć
Nie widzi
Nie chce widzieć
Nie patrzy
A może nie chce patrzeć


Aźniej
Jednak zerka
Tylko zerka
Litościwie, pogardliwie

Nie patrzy,
A czuje jej wzrok na sobie
Bo odchodzi, znika
Przepada

Jeszcze ślad
Zostawia po sobie
Miejsce,
Gdy będzie wracać


Chłodno jest po burzy…  


Wszystkie Prawa Zastrzeżone.
Wydawnictwo Publikatornia i Quantino 2014.
Wiersz został zawarty w zbiorze "Nic nie jest na zawsze"

    


Polecany post

Za późno - o czasie i nowym wierszu

Nie ma czasu nawet na podsumowanie, zamykając kolejne rozdziały w życiu. Po prostu przeskakuje się w biegu, czasem prześlizguje tak niezauw...