środa, 12 sierpnia 2015

Trauma - 10 lat później


Wpatrywała się w jego ciało, czekając na najmniejsze drgnienie. 
Siedział w standardowej pozycji, która nie zdradzała żadnych oznak emocji. Jakby w zawieszeniu.

Przed godziną przybiegł do niej jego współlokator, był blady i roztrzęsiony. Nic nie powiedział, tylko złapał ją za rękę i przyciągnął do pokoju. 
Jacob był dla niej wyjątkowym pacjentem, oczywiście nieoficjalnie. 
Pacjentów powinno się traktować jednakowo, nie angażując się w żaden, a tym bardziej uczuciowy sposób. Wiedziała o tym doskonale. 
Gdy przybiegła, wszystko rozegrało się bardzo szybko. 
Uchylone drzwi łazienki, szum wody.
Jacob kulił się jak embrion - pozycja obronna - zauważyła tez krew, spłukiwaną natychmiastowo przez lejącą się wodę. Nie udało jej się nawiązać z nim kontaktu, był nieobecny, otumaniony. Zakręciła wodę, próbując wytrzeć ręcznikiem.
Poprosiła Nicolasa, by sprowadził kogoś, sama nie dala by rady go wyciągnąć. 
- Dr. Frostig jest na dyżurze. Wiesz, gdzie jest jego gabinet. Biegnij szybko.
Nim jeszcze zdołał ktokolwiek przyjść, Jacob ocknął się, zauważyła to po oczach, ożył w mgnieniu, wróciła mu świadomość. Sam wyszedł z wanny, okrywając się ręcznikiem poniżej pasa.  
Biały materiał zdobiły różowawe plamki, a rany były miedzy pachwinami. Dostrzegła je mimochodem. 

A teraz siedział w gabinecie, odpływając co po chwile w letarg. 
- Nie możemy tego tak zostawić, wiesz o tym dobrze - powiedziała wyuczonym przez lata, ciepłym głosem. 
- Pani nie rozumie- zawahał się, wciąż zapominając, ze gdy są sami, mówią sobie po imieniu - Nie rozumiesz - poprawił się - Sam tego do końca nie pojmuje, to jakby wracało, coś jakby wracało.
Byl zmartwiony, robiąc miny, jak male dziecko, które nie potrafi sobie z czymś poradzić. 
Chciała złapać go za rękę, dać poczucie bezpieczeństwa, jak matka, jednak szybko się wycofała. Nie mogła, nie pozwalała sobie na jeszcze bliższy kontakt.  
Zamiast tego odsunęła się dyskretnie, chłodno pytając - Minęło 10 lat, być może okrągła rocznica wywołuje u ciebie wszystkie te odczucia i lęki . 
- Nie wiem, nie zastanawiam się nad tym. To wraca samo do mnie, nie tylko w snach. Czasem czuje znajome zapachy i wyświetlają mi się pewne obrazy, czasem to glosy lub sytuacje, identyfikowalny chłód, ciepło, dotyk...
- Dotyk ?
- To samo wraca, nie przywołuje niczego celowo, ale... - i znów jakby zamknął się w sobie. Być może, ale nie zbyt często, chciałbym wiedzieć, pamiętać, co wtedy tak naprawdę się zdarzyło, nie tylko w kawałkach, których nie potrafię od prawie 10 lat spokładać do kupy. Wiedzieć i żyć w końcu spokojnie, mieć to już za sobą, rozumiesz ?
Gdyby tylko mogła, tak bardzo pragnęła go zrozumieć, a jeszcze bardziej pomóc. 
- Musimy rozpocząć terapie - wydusiła z siebie po ciężkim westchnięciu, łamiąc wszelki dystans miedzy nimi. 
- Co ?! - krzyknął, zrywając się na równe nogi. Terapia ?! Wiesz dobrze, jak skończyła się podobna 9 lat temu. To jak puszka pandory, im bardziej się grzebie, tym bardziej zabija.
- 9 lat temu nie byleś gotowy, żeby się z tym zmierzyć.
- A teraz wydaje ci się, ze jest inaczej ?
Chodził nerwowo po gabinecie, zatrzymując się chwile przy oknie, z którego biły cieple promienie słoneczne, opierając się o skórzaną sofę, czy antyczna komodę. 
Wyglądał, jak Luca, jej syn, z tymże Luca miał prawie czarne włosy, krótsze, niż Jacob i nastroszone, bo w przypływach samookaleczenia się, ciął je na oślep, raniąc do krwi przy tym skore głowy.   
Podszedł do niej i uklęknął, wtulając głowę w kolana. 
- Ja po prostu boje się Ruth, ze tym razem nie przeżyje, ze nie zdołacie mnie uratować, a dzięki tym ułamkom normalnego życia, mam złudzenie, ze...
- Wiem - pogłaskała go, całując czule. Ale to nigdy nie zniknie samo i zawsze to będzie w tobie. Teraz zazwyczaj sobie z tym radzisz, prowadząc ułomne  życie. Ułomne, bo dalekie od normalności. 
- A może tak ma być- popatrzył w jej oczy. Może lepiej nie ruszać, zostawić, odpychać w zapomnienie.  
- Mówisz, jak Luca - odparła płaczliwym głosem.
- Luca ?
- Tak. Tylko, ze jego nie udało mi się uratować. Ochronić i uratować. 

Wszelkie Prawa zastrzeżone. Copyright by Raffael Wolanski 2015.  

Zdjęcie zapożyczone z internetu. 




  

Polecany post

Za późno - o czasie i nowym wierszu

Nie ma czasu nawet na podsumowanie, zamykając kolejne rozdziały w życiu. Po prostu przeskakuje się w biegu, czasem prześlizguje tak niezauw...