poniedziałek, 27 lutego 2017

Miasto anonimowych ludzi


Jechałem tramwajem zatłoczonym przez karnawalistow, poprzebieranych, kolorowych, wymalowanych, głośnych, śmiejących się.
Za oknem mijały nas zabudowania, osiedla, wieżowce, żelazne konstrukcje, czy może hale produkcyjne.  
Dopadła mnie myśl, że w tym wielkim mieście o metalicznym niebie, jestem sam.
Obce bloki, graffiti, sklepy, przystanki, drzewa, ulice i w środku tego ja.  
To uczucie, że jestem zdany tylko na siebie, w obcym miejscu, w obcym mieście, w obcym kraju, przytłoczyło mnie w świadomości. 
Pomyślałem, ze to absurd, bo przecież sam nie jestem.
Wiatr był porywisty, ale ciepły. Koniec lutego, a prawie 15 stopni.
Smagany tymi powiewami, zapachami wiedniejacej zimy i powoli toczącej się, jak ogromna kula, wiosny, walczyłem z emocjami w mojej głowie, które rozdygotały się  poza możliwość ich kontrolowania. 
Jestem sam.
Czy dojadę do domu, czy kiedyś nie wrócę na noc, czy potraci mnie samochód lub zostanę zamordowany, czy wcześniej będę uznany za zaginionego ?
Ogarnął mnie niewytłumaczalny strach i lęk samotności.
Jestem w obcym mieście, w obcym kraju, wśród obcych ludzi, rodzin, dzieci z rodzicami, dziadkami, dla których nic nie znaczę i nawet nie zwracają na mnie uwagi. 
Wysiadłem, przeszedłem na drugą stronę ulicy, wszyscy inni współpasażerowie rozeszli się.
Do nikogo ani nigdzie nie przynależę. Nie pasuje.  
Jestem kompletnie anonimowy.      

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Polecany post

Za późno - o czasie i nowym wierszu

Nie ma czasu nawet na podsumowanie, zamykając kolejne rozdziały w życiu. Po prostu przeskakuje się w biegu, czasem prześlizguje tak niezauw...