Wiersz powstał prawie 15 lat temu. Psychologiczny, trochę mroczny, w mojej duszy pojawialy sie wtenczas przeróżne niegdysiejsze obrazy, emocje, uczucia.
"Odwiedziny"
Podchodzę po złodziejsku i patrzę w lustro
Nikogo nie ma
Wyszli
Śpią
Umarli.
Światło ulicy odbija się we mnie
ja odsłaniam swoje ciało
powolutku podnoszę koszule
w tym świetle prezentuje się nieźle.
W czarnej ciemności
W półmroku bez słońca
W przepaści głębokiej
w innym wymiarze dnia
me ciało ładne jest.
Czy kogoś mogę podniecać ?
Śmieszy mnie to i bawi tak
Ja mogę komuś się podobać ?!
Pani chyba piła, czy jak ?!
Gładkie mam ciało, jędrne
mi jest wszystko jedno
przecież jest, jak inne
i znów śmieszy mnie myśl, że
ciało może fascynować, pobudzać zmysły
moje ciało ??!
przecież takie sobie jest.
Chwieje się na boki
Obracam ruchami stóp
Zataczam koło, spokojnego tańczę
Spanie nuży znów.
Otulają mnie
ręce wyobraźni
Opuszczam głowę
to w nie twoje ramię przytulam się.
Rozmawiam milcząco
znika zmyślone ja
głosik w mej głowie zostaje
słyszę płacz.
Ktoś wchodzi
Zapominam
Powracam
i trwam.
Z zeszytu "Intymne Zapiski" 2002 rok.
Copyright by Rafal Wolanski 2017 rok.
Wszelkie Prawa Zastrzeżone.
Zdjęcie zapożyczone z internetu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz