poniedziałek, 19 maja 2014

Szczęśliwy

Rok 2014 zaczął się dla mnie nieprzyjemnie- tak myślałem. Wydawało się, ze wszystko zmierza, w jak najlepszym kierunku, choć z pewną dozą stagnacji. Widać, musiało się to zmienić.
Ostatnie 4 miesiące były pełne stresu, oczekiwania i nowych miejsc, zapachów, nowych dróg.
Nie straciłem gruntu pod nogami, starałem się trzymać, nie upaść i w miarę możliwości szybko odszukać się na nowo.
Dzisiaj zamknęła się sprawa, która mi najbardziej ciążyła.
W cudownie ciepłym słońcu wyszedłem na zewnątrz i zadzwoniłem do najbliższych, paląc jeszcze nerwowo papierosa.
W podróży powrotnej bylem jakby wyłączony i pamiętam tylko urywane kawałki.
Po wejściu do domu, rozebrałem się, jednak emocje nie spłynęły doszczętnie.
Pogoda przepiękna, w słońcu prawie letnim, usiadłem na balkonie przy drewnianym stoliku z kubkiem mlecznej kawy. Delikatnie powiewał chłodnawy wiaterek, niosąc dawkowane wytchnienie.
Zapaliłem, teraz już spokojnie, delektując się.
Zostawiłem kawę, upijając łyk, czy dwa, poszedłem do pokoju i położyłem się na sofie.
Zwinąłem się w kłębek i zasnąłem.
Obudziłem się po niecałej godzinie, wypoczęty.
Wczesne popołudnie, słońce za oknem, świergot ptaków i listki gałęzi drzew w dygotach. Niestrudzona niczym cisza i lato za progiem.
Takiego oddechu i poczucia odprężenia od bardzo dawna mi brakowało. Jak powietrza.
Nareszcie. Mogę oddychać.
To i młode lato, które po tylu miesiącach hibernacji, ocuciło mnie do życia.
Chwilo, w promieniach przejrzystych, jak ciepłem oddechu otulającym ramiona, w odgłosach wakacyjnych wojaży, działa jak balsam na moje strapione zmysły.
Szczęśliwy...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Polecany post

Za późno - o czasie i nowym wierszu

Nie ma czasu nawet na podsumowanie, zamykając kolejne rozdziały w życiu. Po prostu przeskakuje się w biegu, czasem prześlizguje tak niezauw...